Niebieska Karta - czym jest przemoc? co to rodzina z przemocą?

 

Pułapki, w jakie wpadają realizatorzy procedur „Niebieskie Karty”

Dzieląc się refleksją na temat najczęstszych pułapek, w które wpadają osoby prowadzące procedurę „Niebieskie Karty”, odnoszę się do swoich doświadczeń: pracy w zespole interdyscyplinarnym w jednej z dzielnic Warszawy, konsultacji dla służb prowadzonych w ramach Ogólnopolskiego Pogotowia „Niebieska Linia” oraz prowadzenia superwizji dla zespołów interdyscyplinarnych i grup roboczych.

Poniżej przedstawiam najczęstsze dylematy, z którymi borykają się przedstawiciele służb w ramach procedury oraz propozycje rozwiązań, które być może okażą się przydatne i inspirujące do ulepszania działań na rzecz osób krzywdzonych.

Niedocenianie roli procedury

Jedną z istotnych pułapek jest niedocenianie roli procedury „Niebieskie Karty” w zapobieganiu przemocy w rodzinie i traktowanie jej uruchomienia jako faktu mającego potwierdzać przemoc w rodzinie. Wyraża się to m.in. w zapominaniu, że mamy do czynienia z osobami, wobec których istnieje podejrzenie, że doznają lub stosują przemoc w rodzinie. Używanie na wstępie procedury określeń: „ofiara” i „sprawca” skutkuje określonym nastawieniem do osób podczas rozmów prowadzonych w ramach procedury (wraz z wypełnianiem kart C i D). Przykładem może być tu często pojawiające się: niechęć, nieufność i wrogość do osób, wobec których istnieje jedynie i tylko podejrzenie, że stosują przemoc. Takie nastawienie „z góry” wprowadza do spotkania wiele fatalnych emocji i czasem wręcz uniemożliwia konstruktywne prowadzenie procedury.Piszą wówczas poufne donosy do sądu by zaszkodzić rodzinie zamiast pomóc. Strony zwalczają się, zamiast koncentrować  na celach, którymi są: wyjaśnienie, co to jest przemoc, jakie w tym zakresie obowiązują przepisy prawa i procedury, z jakiego powodu służby interesują się rodziną, jakie zachowania danej osoby pociągają za sobą określone konsekwencje prawne oraz jakich zmian oczekują członkowie grupy roboczej.

Zdarza się też (w przypadkach, gdy przemoc nie zostanie potwierdzona), że służby mają poczucie porażki i jej przedstawiciele wyrażają opinię, że procedura została „niepotrzebnie” uruchomiona. Podczas gdy m.in. chodzi w niej właśnie o to, aby być nadmiarowym i reagować na każde podejrzenie o przemocy w rodzinie. Jeśli w wyniku rozeznania sytuacji podejrzenie się nie potwierdzi, to procedura też spełniła swoje zadanie bo daje pracę wielu pracownikom administracji.

 

Uzależnianie działań od postawy osoby doznającej przemocy

Kolejną pułapką jest uzależnianie działań służb od postawy osoby doznającej przemocy. Zbyt często używa się określenia, że osoba krzywdzona „założyła” „Niebieską  Kartę”, podczas gdy decyzję tę podejmuje przedstawiciel służby i to on ostatecznie rozstrzyga o uruchomieniu procedury.Niestety to pracownik MOPSU ponosi dużą odpowiedzialność za swoje ewentualne błędy i przedwczesne założenie procedury bez kontaktu z obserwowaną rodziną. Tak stanowią przepisy zawarte w Ustawie z dnia 10 czerwca 2010 roku o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 13 września 2011 roku w sprawie procedury „Niebieskie Karty”.
Przyjęcie tego 
faktu ma duże znaczenie, bo akcentuje odpowiedzialność służb za prowadzone działania, odbarczając jednocześnie osobę krzywdzoną od tej odpowiedzialności i tym samym chroniąc ją przed ewentualnym

odwetem ze strony osoby stosującej przemoc.

DSC07897W toku postępowania służby dość często mają zbyt wysokie oczekiwania wobec osób doznających przemocy. Spodziewają się od nich daleko idącej współpracy, polegającej najczęściej na realizacji scenariusza, który wydaje się najkorzystniejszy według opinii członków grupy roboczej. Bardzo częstym dylematem, z którym mierzą się służby jest: jak zmotywować osobę krzywdzoną do działania przeciwko własnej rodzinie.

Przy bliższej analizie zawsze okazuje się, że chodzi właśnie o takie działanie, które wymyśliły służby jako dobre i korzystne dla danej osoby.
W takich sytuacjach zamiast współpracy i pomocy, zaczyna się „motywowanie”, czyli naciski na osobę krzywdzoną, by robiła to, czego oczekuje od niej grupa robocza. Jest to frustrujące dla obu stron. Osoba krzywdzona pozoruje współpracę, bo boi się pozostać bez wsparcia, a przedstawiciele służb złoszczą się, bo pomimo licznych wysiłków, nie osiągają spodziewanych rezultatów. Aby uniknąć takich frustracji i konstruktywnie pomagać osobom krzywdzonym, warto pamiętać o kilku kwestiach. Po pierwsze, sprawa dotyczy rodziny i różne rozwiązania, które wydają nam się proste i oczywiste, dla osoby krzywdzonej mogą wydawać się skomplikowane, złożone i niemożliwe do przeprowadzenia.

Dzieje się tak właśnie z tego powodu, że sprawy dotyczą osób najbliższych: męża, żony, dzieci. Wahania, rozterki, niekonsekwencje osoby doznającej przemocy potwierdzają raczej rozwagę i odpowiedzialność przed podejmowaniem pochopnych decyzji niż brak chęci do działania. Po drugie, osoby krzywdzone chcą przede wszystkim zatrzymania przemocy, ochrony i spokoju. Nie zawsze mają siłę i są gotowe do rewolucyjnych zmian w swoim życiu. Tak się też najczęściej składa, że uruchomienie i prowadzenie procedury „Niebieskie Karty”, przynajmniej na jakiś czas, powstrzymuje osobę stosującą przemoc przed krzywdzeniem. Osoba doznająca przemocy ma więc poczucie, że jej sytuacja uległa poprawie i pragnie utrzymać ten stan. Często można usłyszeć od niej: „już jest wszystko dobrze”, „nie chcę go denerwować, bo teraz zachowuje się nienagannie” itp.

Poprawa zachowania osoby stosującej prze-moc wiąże się też prawdopodobnie z cyklami przemocy. Często jest tak, że po aktach przemocy następuje czas tzw. miodowego miesiąca, w trakcie którego sprawca traktuje ofiarę wyjątkowo: obiecuje poprawę, spełnia oczekiwania, obdarza prezentami, odwołuje się do dobrych doświadczeń związku. Takie zachowanie wzmacnia nadzieję osoby krzywdzonej, że „już teraz będzie wszystko dobrze”. W takich sytuacjach trzeba zrozumieć i uszanować jej stanowisko. Ma ona prawo do wyboru korzystnych, z jej punktu widzenia, strategii postępowania i budowania relacji z partnerem według własnych odczuć i potrzeb. Nie jest to jednak wskazówka dla służb, że mają zaprzestać dalszych działań.

W przepisach regulujących prowadzenie procedury „Niebieskie Karty” jest zapis mówiący o tym, że niestawiennictwo na spotkania z grupą roboczą osoby, co do której istnieje podejrzenie, że jest dotknięta przemocą w rodzinie, nie powstrzymuje dalszego prowadzenia procedury.
W takiej sytuacji przedstawiciele służb powinni wyjaśnić osobie krzywdzonej, że działają „z urzędu” i skoncentrować się na oddziaływaniach wobec sprawcy. Oznacza to prowadzenie wobec niego takich działań, które pokażą, że skoro łamie prawo, to musi się liczyć z określonymi konsekwencjami. Niezależnie bowiem od stanowiska jego żony (czy partnerki) służby stoją na straży prawa i będą je egzekwować z całą stanowczością po to, by zatrzymać przemoc. Działania te mogą polegać np. na stałym monitorowaniu zachowania sprawcy, prowadzeniu rozmów interwencyjnych, doprowadzeniu do zastosowania nakazu opuszczenia mieszkania lub zbliżania się, złożeniu doniesienia do prokuratury o znęcanie się, zobowiązaniu do udziału w programach dla osób stosujących przemoc itp.

Traktowanie kart C i D jako gotowych scenariuszy

Kolejną pułapką jest traktowanie kart C i D jako gotowych scenariuszy do prowadzenia rozmów, podczas gdy służą one do zapisywania i porządkowania określonych informacji pozyskiwanych w trakcie rozmowy. Szczególnie wyraźnie widać to w przypadku karty D – przewidzianej do wypełnienia w sprawie osób stosujących przemoc. Na początku tej karty są pytania o akty przemocy. Doświadczenia wielu osób potwierdzają, że rozpoczęcie rozmowy od tego typu pytań wprowadza atmosferę nerwowości, walki i frustracji obu stron. Sprawca przyjmuje postawę obronną: zaprzecza, oskarża, atakuje (słownie) osobę krzywdzoną oraz członków grupy roboczej. Jest zdenerwowany i w konsekwencji rzadko słyszy, o co chodzi w rozmowie interwencyjnej, czyli jakie jego zachowania są przemocowe, jakich zmian musi dokonać i z jakimi konsekwencjami musi się liczyć, jeśli tych zmian nie wprowadzi.

Warto więc pamiętać, że podstawowym zadaniem przedstawicieli służb jest przeprowadzenie rozmowy interwencyjnej, której efektem będzie wypełnienie karty D, a nie odwrotnie. W swojej praktyce robię to tak, że po odbytej rozmowie daję do wglądu osobie, wobec której istnieje podejrzenie, że stosuje przemoc, niewypełnioną kartę D oraz informuję, że w ramach procedury służby są zobowiązane do jej wypełnienia. Ma to tę zaletę, że sprawca ma szansę zapoznać się z wieloma zachowaniami przemocowymi, które są wymienione w karcie oraz usłyszeć wyjaśnienie: „Widzi więc pan, jakich zachowań wobec bliskich osób nie wolno panu stosować. Tak stanowi prawo”. To rozwiązanie sprawdza się, bo kieruje uwagę sprawcy na określone zachowania, a nie na to, że ktoś go atakuje, czy „czepia się” z niejasnych dla niego powodów. Według tej samej zasady wypełniamy cały dokument.

Co zrobić, gdy domniemany sprawca nie stawia się na wezwania grupy roboczej?

Kolejną trudnością, z którą mierzą się służby w toku realizacji procedury, jest brak pomysłu na to, co zrobić, gdy domniemany sprawca nie stawia się na wezwania grupy roboczej. W takiej sytuacji warto rozważyć kilka kwestii. Po pierwsze, co wiemy o zachowaniu sprawcy, pomimo że nie mamy z nim kontaktu. Najważniejsze jest, czy powstrzymuje się od stosowania przemocy. Informacje te możemy uzyskać od osoby krzywdzonej, innych członków rodziny, dzielnicowego, pracownika pomocy społecznej lub służb mających kontakt z rodziną.
Jeśli nie dochodzi do przemocy, możemy uznać, że sprawca działa, choć być może bezwiednie, zgodnie z celami procedury. Jeśli nie zaprzestał stosowania przemocy – intensyfikujemy działania wobec niego wraz z gromadzeniem materiałów dowodowych, które pozwolą z urzędu uruchomić działania prawne. Jeśli jednak zależy nam na dotarciu do niego, mamy wiele możliwości wynikających ze współpracy interdyscyplinarnej i kompetencji służb.

Z moich doświadczeń wynika, że np. jednym ze skutecznych sposobów zmotywowania sprawcy do przyjścia na spotkanie grupy roboczej jest osobiste dostarczenie wezwania przez dzielnicowego. Przedstawiciele grupy mogą też odwiedzić domniemanego sprawcę w jego środowisku, napisać do niego pismo z potwierdzeniem odbioru, rozmawiać przez telefon, poprosić osobę doznającą przemocy o wskazówki, jak do niego dotrzeć. Wszystko to ma na celu poinformowanie osoby stosującej przemoc o celach i działaniach prowadzonych w ramach procedury po to, by miała ona wiedzę, z jakiego powodu służby interesują się sprawą jej rodziny oraz czego się po niej spodziewają.

20150520_120338Praktyka pokazuje również, że przy decyzji o powiadomieniu prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – warto zadbać o przygotowanie rzetelnego materiału dowodzącego stosowanie przemocy. Dosyć często, niestety, służby działają zbyt pospiesznie i bez dostatecznego, z punktu wymagań prawnych, uzasadnienia. W konsekwencji powoduje to wiele umorzeń i sprzyja przekonaniu, że prawo nie działa. Sądzę, że w każdej sytuacji, gdy grupa robocza decyduje się na powiadomienie organów ścigania, główną rolę powinni pełnić policjanci i prawnicy, którzy potrafią ocenić, czy zgromadzony materiał spełnia wymogi kodeksowe. Wtedy jest większa szansa, że prawo zadziała. Zawsze jednak należy kontynuować rozmowy z rodziną po to, żeby zarówno osoba doznająca, jak i stosująca przemoc wiedziały, o co chodzi służbom i jakie efekty chcą osiągnąć poprzez podejmowane działania.

Plany pomocy

Kolejna sprawa dotyczy planów pomocy opracowywanych na rzecz osoby, wobec której istnieje podejrzenie, że doznaje przemocy w rodzinie. Dość częstą pułapką jest przygotowywanie planów, które mają na celu rozwiązanie wszystkich problemów danej rodziny. Są długofalowe, rozbudowane, a ich realizacja musi trwać latami. Często zapomina się, że celem procedury jest przeciwdziałanie przemocy i ochrona osób krzywdzonych, a nie pomoc we wszystkich trudnościach, z którymi zmaga się rodzina. Przyjęcie przez grupy robocze zbyt ambitnego celu powoduje, że procedura ciągnie się całymi latami. Przykładem może być stosunek służb do problemów alkoholowych; zdarza się, że cały wysiłek służb koncentruje się na rozwiązaniu problemów związanych z uzależnieniem, co najczęściej wymaga czasu i wielu działań. Zasada zaś powinna być taka: najważniejszą sprawą w ramach procedury jest powstrzymanie osoby stosującej przemoc przed krzywdzeniem bliskich i na tym problemie grupy robocze skupiają swoją uwagę. Jeśli przemoc związana jest z alkoholem, nie powstrzymuje to służb przed działaniami prawnymi, niezależnie od tego, czy sprawca podjął leczenie, na jakim jego etapie po-zostaje czy też się nie leczy.

Zbyt duże zaangażowanie pomocy społecznej z niedostatecznym współudziałem innych służb

W przypadku prowadzenia procedury ważna jest współpraca zarówno z przedstawicielami służb, jak i z osobami, których sprawa dotyczy. Częstą pułapką jest zbyt duże zaangażowanie pomocy społecznej z niedostatecznym współudziałem innych służb. W podobnych sytuacjach trzeba szukać rozwiązań, które zmienią tę sytuację. Pomocne może być dzielenie obowiązków i zadań, zgodnie z kompetencjami, środkami i możliwościami służb. Na przykład: o ocenę sensowności złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prosimy policję (dzielnicowy przygotowuje to zawiadomienie w imieniu grupy roboczej), o rozmowę z dziećmi prosimy pracowników szkoły, kontaktujemy się z kuratorem, jeśli wiemy, że zna daną rodzinę itp. Słowem, korzystamy z doświadczeń współpracy, które właściwie od zawsze praktykowały wszystkie służby, od pewnego czasu zobowiązane do realizacji procedury „Niebieskie Karty”. Warto pamiętać, że przepisy dotyczące procedury jedynie uporządkowały, upowszechniły i ujęły w ramy organizacyjne to, co jest praktyką znaną i stosowaną od lat.

Szukanie rozwiązań w sprawie rodziny w gronie grupy roboczej

Kolejną pułapką może być to, że grupy robocze szukają rozwiązań w sprawie rodziny we własnym gronie i zbyt mało przekazują informacji o swoich wnioskach, intencjach, prowadzonych działaniach osobom doznającym i stosującym przemoc. Zdarza się, że odbywają wiele spotkań, narad, dysponują olbrzymią wiedzą o danej rodzinie, a nikt z rodziny nie wie, co i po co służby to robią. Owszem, zespoły interdyscyplinarne i grupy robocze mają ustawowe uprawnienia dostępu do danych wrażliwych i przetwarzania ich bez wiedzy i zgody osób, których te dane dotyczą, ale pozyskiwanie tych danych ma służyć wyłącznie przyjęciu jak najlepszej strategii przeciwdziałania przemocy w rodzinie oraz ochrony osób krzywdzonych. Mają więc one znaczenie i wartość tylko wtedy, gdy potrafimy je użyć do osiągania tych celów. Na przykład, by wiedzieć, że sprawca zobowiązał się do udziału w zajęciach edukacyjno-korekcyjnych, a tego nie robi, albo że już kiedyś był karany za znęcanie się nad rodziną i ukrywa ten fakt. Wiedza ta może nam posłużyć do tego, by otwarcie rozmawiać z rodziną i wprost nazywać problemy, które wymagają rozwiązania. Uprawnienia te pomagają też członkom grupy roboczej w zapewnieniu dyskrecji osobie krzywdzonej w sytuacjach, gdy w interesie jej bezpieczeństwa jest nieinformowanie sprawcy o pewnych jej działaniach, miejscu pobytu, faktach, które przekazuje służbom. Przy zrozumieniu i uwzględnieniu zasadności posiadania przez służby uprawnień dostępu do danych wrażliwych generalna zasada powinna być taka, że jasno i wprost przedstawiamy rodzinie stanowisko służb, informujemy i uzasadniamy prowadzone działania.

Jeśli dążymy do tego, by to, co robimy, oddziaływało na ludzi, musimy z nimi rozmawiać, wyjaśniać, z jakiego powodu postępujemy w określony sposób oraz czego się po nich w związku z tym spodziewamy. Nie oznacza to, że prowadzimy tylko takie działania, które są przez rodzinę akceptowane. Przepisy nakładają na służ-by obowiązki z urzędu. I choć czasem zarówno osoby doznające, jak i stosujące przemoc nie podzielają ich punktu widzenia, grupy robocze nadal prowadzą działania w ramach obowiązującego prawa. Specyfika przemocy w rodzinie polega m.in. na tym, że zdecydowane działania interwencyjne służb są często jedynym sposobem wymuszania zmiany zachowań, zwłaszcza w przypadku osób stosujących przemoc.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Z dużą satysfakcją odnotowuję fakt dużej uważności członków zespołów interdyscyplinarnych i grup roboczych na sytuację dzieci z rodzin, w których istnieje podejrzenie, że dochodzi do przemocy. Dobrą i właściwie powszechną praktyką jest zainteresowanie grup roboczych sytuacją tych dzieci. Bardzo często dostają one wsparcie i pomoc, a ich sytuacja jest przedmiotem rozmów z kuratorem sądowym, zobowiązywanych przez służby do zwiększenia starań w ochronie dzieci przed jakąkolwiek przemocą ,zaniechaniem działania również.Rodzic musi czuć że jest sprawdzany.Współpraca MOPS ze szkołą owocuje i przynosi efekty w pozyskiwaniu nowych świadków przemocy.Wystarczy dłuższa nieobecność dziecka w szkole by stwierdzić przemoc w rodzinie.I tutaj pracownik interdyscyplinarny musi się wykazać rozwagą by nie zaszkodzić rodzinie dziecka bo to szkoła wymusza strach u dziecka w większości przypadków.Umorzenia spraw wiążą się z brakiem odpowiedzialności pracowników socjalnych i kuratorów którzy nie rozumieją dzieci.A rodziców traktują instrumentalnie.

W takiej sytuacji należy natychmiast zatrzymywać długotrwałe procedury scigające rodziny bo nie są potrzebne w sytuacjach jasnych i rozwiązanych po rozprawie sądowej.W praktyce prawo jest łamane przez całe grupy interdyscyplinarne a dzieci cierpią jeszcze bardziej z powodu napiętnowania w szkole i dodatkowo w we własnym domu przez nieustanne nachodzenie dzielnicowego i pracowników z MOPS oraz kuratora .Pomimo dobrych wyników w nauce nachodzenie tych dzieci często nie ma końca.

Bywa też że sąd zabiera je do opieki instytucjonalnej bez powodu a jedynie przy pomocy oszczerstw ze strony grupy interdyscyplinarnej inaczej grupy roboczej .

 

Artykuł pochodzi z miesiąca: Kwiecień 2016
 
niebieska karta
© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl